sobota, 20 kwietnia 2013

6 DZIEŃ

Wstałam dziś wybitnie lewą nogą. Mój wyraz twarzy od rana bełkocze coś w stylu "dobijcie mnie, proszę, albo zejdźcie mi zdrogi poprostu".  Naprawdę nie mam pojęcia skąd biorą się takie dni. Pogoda piękna, na śniadanie pyszna owsianka, słońce oświeca twarz, jest sobota, jest WEEKEND, dziś do roboty tylko próba popołudniu... czym tu się niepokoić, denerwować?  A jednak czuję się, jakby chodził za mną jakiś mały chochlik i wbijał mi szpilkę w plecy.

Wczoraj wybrałam się do dobrze zaopatrzonego supermarketu i kupiłam dwa opakowania tofu naturalnego z produkcji bio oraz dwa dziwne kotlety sojowe z pieczarkami.. W sumie to będzie mój debiut z tofu :) Nigdy go nie próbowałam... Ale zostawię go sobie na jutro. Dziś na obiad kuskus ze szpinakiem, marchewką, czosnkiem, cebulą, pietruszką i curry, tarte buraczki i do tego ten dziwny kotlet :)



Wierzycie w to, że żołądek może się kurczyć jesli coraz mniej jemy? Bo ja ewidentnie odnoszę wrażenie, że mój się skurczył. Poważnie! Jem ostatnio jak wróbelek, kompletnie nie czując głodu. Podoba mi się ten nowy styl żywieniowy. Od dłuższego czasu czuję się o wiele lepiej. Nie mówię tutaj tylko o tych 6 dniach wegetariańskich, ale w ogóle odkąd zaczęłam się odchudzać. Gdy przypomnę sobie jak kiedyś się odżywiałam.... słodki Jezu. Jak można taki tryb życia prowadzić. A potem się człowiek dziwi że chodzi ciągle zmęczony, na nic nie ma siły, energii, kiedy na śniadanie wcina biały chleb z masłem żółtym serem, pomidorem i majonezem. No przecież to jest porażka.

Powiem Wam, jako ciekawostkę, że ostatnio moja siostra (która nie jada mięsa) z koleżanką wybrały się na wycieczkę do Karpacza. Panie w pensjonacie na hasło "wegetarianka" najwidoczniej spanikowały, kompletnie nie wiedząc co jej dać do jedzenia. Przykładowo gdy w menu znajdowało się spaghetti bolońskie, moja siostra dostała na talerzu suchy makaron i jajko sadzone :D heheh niesamowite!

Na koniec przedstawiam Wam moją nową miłość, Agnes Obel :




1 komentarz:

  1. Tofu jest pyszne, na pewno polubisz. :)
    Ja się trochę nie dziwię tym paniom. Jeśli cała rodzina jest mięsożerna, trudno sobie wyobrazić inną alternatywę.
    Pamiętam, jak przyszedł do mnie mój chłopak, weganin i moja mama spanikowała co mu dać jeść. Jak to sobie przypomnę, to śmiać mi się chce, bo teraz nawet tort wegański to dla mnie nie problem. :)

    OdpowiedzUsuń