Tak, własnie przyjemność, bo teraz jest to dla mnie przyjemnością. Uświadomiłam to sobie dzisiaj. W zamiarach miałam iść na basen, popływać, ale wtedy wyobraziłam sobie bieganie, tą trasę, którą zawsze pokonuję, muzykę "w uszach", spokój... i coś w środku mnie powiedziało "Ty przecież wolisz iść pobiegać zamiast na basen". To wprost niesamowite, jestem na tym świecie już ponad 22 lata i pierwszy raz poszłam pobiegać bo zwyczajnie miałam na to ochotę ! I biegałam więcej i wróciłam do domu odprężona i uśmiechnięta, głodna niesamowicie! Jak niesamowicie smakuje obiad po takim bieganiu... Dziś na talerzu zagościła pieczona rybka, wczorajsze odtłuszczone pure i pieczona cykoria :) Czuję się tak lekko, wspaniale!
Podczas biegania zazwyczaj towarzyszą mi takie utwory jak "Take a look around" Limp Bizkit lub "Last Resort" Papa roach. Heh uwierzcie mi, że obecnie na codzień nie słucham tych zespołów, to przeszłość z czasów pierwszej liceum, nie mniej jednak wciąż je lubię i okazały się dla mnie wspaniałymi muzycznymi motywatorami. Dziś jednak w słuchawkach leciały takie klimaty:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz