poniedziałek, 11 marca 2013

przeprowadzka

Postanowiłam zrobić małą przeprowadzkę blogową. Zaczęłam na innym serwisie, jednak blogger zdecydowanie go przebija, tak więc kto mnie nie zna i chce poznać, zapraszam, a kto zna - zapraszam ponownie. 

Dużo się zmieniło ostatnio w mym życiu. Mam na myśli moje sprawy. Odwiedziłam rodzinę w Polsce, co, muszę przyznać, było niezwykłą przyjemnością. Szykuję się do trzech koncertów, które sen mi z oczu spędzają ostatnimi czasy. 

Jednak mimo wszystko dieta nie przerwana. Nigdy nie udało mi się wytrzymać tak długo, więc może teoria mojej drugiej połowy, na temat tego, że ten rok będzie magiczny i przyniesie wiele dobrego, zdaje się być prawdziwa?

Sama nie wiem. Staram się wierzyć w to, bo to też jakiś rodzaj motywacji - żeby go nie zawieść. 

Odkryłam ostatnio, że bieganie pomaga mi rozładować napięcie, które siedzi gdzieś wewnątrz mnie. Któregoś pięknego dnia w moim życiu lekarz oznajmił mi, że cierpię na nerwicę, która objawia się dość częstym poczuciem niepokoju. Ot tak poprostu, niepokój, stres. Wczoraj pewna osoba poirytowała mnie swoim zachowaniem, moje nerwy, duszone w najciemniejszych zakamarkach, sięgnęły szczytu. Wkurwiłam się, wrzuciłam dresy na pupę, słuchawki na uszy i wybiegłam z domu. Biegałam więcej niż zwykle, co generalnie wcale nie oznacza niewiadomo jakich wyników. Gdy dopadło zmęczenie, spacerowałam. Spacerując, zwiedziłam miejsca tego śmiesznego małego francuskiego imasteczka, o których nie miałam pojęcia. Jakaś dziwna fabryka, nawet dwie, opuszczone tereny po fabryce, ogrodzenia pod napięciem, dziwnie szczekające psy, rzeka, barka, most... Wróciłam po prawie 3 godzinach, zmęczona jak dziki dzik, ale rozluźniona i uspokojona. 

Niesamowite uczucie. 

Namiętnie zaczęłam liczyć kalorie. Nowa zabawka, zwana smartphonem, zainspirowała mnie. Pobrałam całkiem przyjemną aplikację, która byćmoże niektórym wyda się śmieszna i niepoważna, tak jak moim "współlokatorom". W tej aplikacji loguje się swoją wagę, wzrost, wiek, obwód w pasie, preferencje żywieniowe, jaki rodzaj ćwiczeń lubię, jakich nie lubię, jakich nie mogę wykonywać. Następnie każdego dnia zaznaczamy ile, czego i kiedy zjedliśmy, a aplikacja podsumowuje kalorie. Staram się być bardzo dokładna i obrałam dietę do 1200u kalorii. Jak narazie wychodzi. Oprócz tego bardzo podoba mi się opcja biegania z tą aplikacją. Telefon łączy się wtedy z satelitą (dżipiesy, te sprawy, których nie ogarniam zbytnio), mierzy prędkość z jaką się przemieszczam, gdzie się udaję i ile wtedy spalam kalorii. Oczywiście wcześniej muszę zaznaczyc po jakim terenie biegnę itd.

Nie sądziłam, że taka śmieszna aplikacyjka może być tak motywująca :)



dla spragnionych zdjęć, mój dzisiejszy obiad:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz